W opactwie benedyktynów w Solesmes
Cisza i kontemplacja, praca i modlitwa, Oficjum i Msza św. z bogactwem chorału gregoriańskiego, oto jak pokrótce można by scharakteryzować jedno z najbardziej znanych opactw benedyktyńskich w Europie, a mianowicie Solesmes koło Sable sur Sarthe we Francji. Ta mała miejscowość, około 250 km na południowy-zachód od Paryża, znana jest na całym świecie z piękna i dostojności odprawianej tam liturgii, a w niej śpiewu chorału gregoriańskiego. Chorał jest naszą codzienną modlitwą, te święte słowa z muzyką są naszym boskim pokarmem – z pokorą wyznał jeden z ojców. W klasztorze jest ich blisko 70 mnichów, zbierają się parę razy w ciągu dnia, by w pięknej gotyckiej świątyni wysławiać Boży majestat. Oficjum śpiewane jest po łacinie z gregoriańskimi antyfonami. Często przy delikatnym podkładzie organowym granym przez dom Jeana Claire’a (długoletni dyrygent scholi gregoriańskiej oraz dyrektor zakładu paleografii i semiologii gregoriańskiej).
Śpiew gregoriański Kościół uznaje za własny śpiew liturgii rzymskiej. Dlatego w czynnościach liturgicznych powinien on zajmować pierwsze miejsce (KL 116). Tak właśnie jest w Solesmes. Harmonia głosów męskiego chóru rozbrzmiewa w tej świątyni i jest ich autentyczną modlitwą. Msza święta sprawowana jest jako centralny moment każdego dnia. Wszystko od Eucharystii pochodzi i do Niej prowadzi. Uroczysta koncelebra rozpoczyna się o godz. 10.00, pod przewodnictwem jednego z ojców (w uroczystości przewodniczy opat). Eucharystia jest w całości śpiewana i co więcej, każdy ma czas, nikt się nie spieszy. To przecież najważniejszy moment dnia, w którym posilamy się samym Bogiem. Dom Daniel Saulnier, dyrektor zakładu paleografii i semiologii chorału gregoriańskiego, zapytany przeze mnie o to, czym dla mnichów jest chorał, odpowiedział: to nasza codzienność, ma ona dwa wymiary. Człowiek mówi do Boga, a później słucha. Jeśli człowiek nie słucha, to powstaje kakofonia. Chorał gregoriański uczy słuchania Boga. To jest korzeń życia monastycznego, ale to jest też korzeń życia chrześcijańskiego.
Ale powróćmy do korzeni samego opactwa i postawmy pytanie: skąd wzięli się benedyktyni w Solesmes? W 1010 r. został założony klasztor, przechodził różne koleje losu. Największą próbą przetrwania była rewolucja francuska, która pozbawiła mnichów dachu nad głową; w 1791 r. zostali usunięci z klasztoru. W 1833 r. rozpoczyna się nowa karta Solesmes. Inspirator ruchu liturgicznego, dom Prosper Guéranger (1805-1875) stanął na ich czele i jako opat rozpoczął odbudowywanie autorytetu i ducha benedyktyńskiego. Służyły temu odbudowywaniu całe pokolenia mnichów, którzy powracając do źródeł benedyktyńskiej gorliwości ora et labora prowadzili badania nad autentycznością chorału gregoriańskiego i dbali o piękno liturgii. Co więcej, tym chorałem nie tylko „zaprzątali sobie głowę” w naukowych dociekaniach, ale on stał się ich modlitwą. Tak więc powrócili do istoty swojego powołania. To Guéranger odkrywał przed współczesnymi wyjątkowe miejsce liturgii w życiu Kościoła, w życiu duchowym poszczególnych chrześcijan. Wskazuje w swym wiekopomnym dziele L’Annee liturgique, że liturgia całego roku kościelnego jest prawdziwą szkołą życia wewnętrznego, modlitwy, a nawet kontemplacji. Celem bowiem liturgii – jak uczył – jest uwielbienie Boga i uświęcenie człowieka.
Benedyktyńska gościnność przejawia się zaraz przy pierwszym spotkaniu. Opat, a jest nim od 1991 roku dom Pfilippe Dupont, obmywa ręce nowo przybyłego do klasztoru gościa; to znak czuj się jak w domu, witaj wśród nas. Zawsze też wtedy jest czas na chwilę rozmowy. Ten zwyczaj wynika zresztą z reguły św. Benedykta. Do Solesmes przyjeżdżają rożni ludzie, są tacy, którzy chcą podziwiać piękno chorału, ale i ci, którzy przybywają dla umocnienia swej wiary, nabrania duchowych sił do życia chrześcijańskiego. Przyjeżdżają tu więc księża katoliccy, protestanccy pastorzy, prawosławni popi oraz bardzo wielu ludzi świeckich, zarówno młodzi jak i starsi. Dla każdego jest miejsce. I nikogo też nie dziwi, że w Solesmes ciągle są tłumy (na uroczystość NMP 15 sierpnia 2003 r., w gościnnym refektarzu zakonnym było nas 30 osób).
Mnisi ze Solesmes prowadzą różne dzieła. Począwszy od wydawniczych (książki, podręczniki do chorału gregoriańskiego, CD, kasety magnetofonowe), aż do gospodarczych (ogromne ogrody wymagają nieustannej pracy). Opactwo, żyjąc samo, buduje żywotność nowych fundacji, nowych klasztorów. W 1999 r. powstało na Litwie nowe opactwo. Dwunastu mnichów z macierzystego opactwa w Solesmes wyjechało na Litwę, tam utworzono nowe miejsce modlitwy i pracy. Wcześniej, bo 23 sierpnia 1987 r. w Paryżu, dzieło to pobłogosławił Jan Paweł II.
Ta ogromna żywotność, skupienie i modlitwa świadczą o właściwym rozumieniu słów św. Benedykta ora et labora – módl się i pracuj. Dlatego też mnisi z Solesmes cieszą się licznymi powołaniami, w tak przecież zlaicyzowanej Francji. Przez ich dzieło żyje także chorał gregoriański, bo żyją ludzie, którzy w ten sposób uczą się słuchać Boga. Dom Prosper Guéranger, twierdził, że liturgia ma uświęcić nie tylko człowieka, ale cały świat, prowadząc do wyśpiewania pieśni nowej (Ps 143) przez całe stworzenie (L’Annee Liturgique). Ta nowa pieśń sprawia, że wychodząc z opactwa św. Piotra w Solesmes, każdy nabiera nowych sił oraz nowej nadziei do dzieła swojego życia. Do poszukiwania Boga, tam gdzie żyje i pracuje. Mnisi z Solesmes dają dzisiaj świadectwo prawdziwej, żywej wiary.
Wieczorem wszyscy mnisi oraz obecni w klasztorze goście zbierają się na komplecie (modlitwa przed spoczynkiem). Po jej zakończeniu mocno brzmią jeszcze w uszach słowa: Divinum auxilium maneat semper nobiscum. Et cum fratribus nostris absentibus. Amen. (Pomoc Boża niech zawsze będzie z nami, a także z braćmi naszymi tu nieobecnymi). A później wszyscy powierzają się opiece Maryi śpiewając Alma Redemptoris Mater, Ave Regina Caelorum czy Salve Regina. Po zakończonej modlitwie opat przechodzi przed każdym mnichem, a także gośćmi obecnymi na komplecie i kropi ich wodą święconą. Po zakończonym asperges wszyscy obecni w kościele klękają i rozlega się głęboki głos solesmeńskich dzwonów, które ogłaszają teraz jest czas na spoczynek, a jest on głęboką ciszą. Adwentem – oczekiwaniem, przygotowaniem na spotkanie z Chrystusem. I wówczas zapada święta cisza – silentium sacrum.
Ks. dr Robert Tyrała