Muzyka towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. Pierwotnie jako forma prymitywnego komunikowania się, później jako nauka ścisła i nośnik treści religijnych, a począwszy od klasycyzmu – jako dziedzina sztuki, posiadająca pierwiastek piękna samego w sobie, zajmująca jedną z najwyższych pozycji w piramidzie potrzeb ludzkich Maslowa. Jak już wspomniałem, rzeczą bezsporną jest fakt pojawienia się muzyki również w obrzędach religijnych, w tym w rycie liturgicznym Kościoła Katolickiego. Nasuwa się zatem pytanie o funkcję muzyki w Liturgii. Czy jej obecność rozumianą jako abstrakcyjny przejaw rozwoju w życiu społecznym była kwestią czasu i przykrą koniecznością, czy może atrakcyjną formą ubogacenia Słowa Bożego, które w swej treści jest zbyt trudne do pojęcia? Z pewnością na oba pytania należy odpowiedzieć przecząco.

Jak zatem ustosunkować się do tego trudnego zagadnienia? Przede wszystkim powiedzieć należy, że muzyka otrzymała rangę integralnej części liturgii z podkreśleniem jej służebnego charakteru, co należy do najdonioślejszych stwierdzeń Dokumentów Kościoła. Po Soborze Watykańskim II powstało wiele takich aktów. Dziś najpopularniejszymi z Dokumentów są:

  • Motu Proprio św. papieża Piusa X.,
  • Encyklika Musicae Sacrae Disciplina Piusa XII,
  • Instrukcja o Muzyce w Świętej Liturgii Musicam Sacram autorstwa Świętej Kongregacji Obrzędów,
  • Instrukcja Episkopatu Polski o Muzyce Liturgicznej po Soborze Watykańskim II
  • Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego.

Jednakże najważniejszym z Dokumentów jest Konstytucja o Liturgii Świętej papieża Paweł VI. To właśnie tam, w rozdziale VI, zatytułowanym „muzyka sakralna” możemy przeczytać najwznioślejsze tezy dotyczące omawianej problematyki, kładące podwaliny pod całą liturgię Kościoła Powszechnego. A zatem celem muzyki jest chwała Boża i uświęcenie wiernych, które to założenia są regulowane w dokładny sposób przez dokumenty następne. Dla ułatwienia, przytoczę Czytelnikom główne założenia: troska o zachowanie skarbca muzyki kościelnej, a w szczególności pielęgnacja chorału gregoriańskiego jako śpiewu własnego Kościoła Rzymskiego, przekonanie o ważnej roli zespołów śpiewaczych, kształcenie muzyków kościelnych, przygotowanie pod względem muzycznym duchowieństwa, repertuar pieśni i instrumenty muzyczne dopuszczone do użytku liturgicznego oraz troska o religijny śpiew ludowy i aktywny udział Ludu Bożego w przeżywaniu Eucharystii.

Zacznijmy od pierwszego spostrzeżenia. Dokument wskazuje wprost na znaczenie chorału gregoriańskiego i nadaje mu rangę nadrzędną wobec wszystkich innych śpiewów. Jest to postawa dalece idealistyczna, bowiem wymagająca wysokiego poziomu edukacji muzycznej w ogóle wśród wiernych, ażeby byli zdolni pojąć czasem bardzo skomplikowaną melodię chorału. Z pomocą idą nam biskupie instrukcje, które nakazują wykonywać przynajmniej prostsze śpiewy przez całe Zgromadzenie.

Niestety, praktyka śpiewania choćby najprostszego chorału gregoriańskiego w parafiach zanika. Wyjątkiem są wspólnoty, w których wysoki poziom świadomości kapłanów oraz odpowiedni poziom organistów pozwalają na aktywizację parafii, wykonując śpiewy stałe według mszy gregoriańskich lub wprost powołując do istnienia msze łacińskie. W naszym rodzimym Szczecinie funkcjonuje zaledwie kilka takich wspólnot. Z pewnością natomiast brak znajomości chorału w ogóle dyskwalifikuje organistę jako muzyka kościelnego.

Kościół w swej mądrości nigdy nie odciął się od wielkiego Skarbca Kultury wieków przeszłych, w tym także od muzyki. Konstytucja nakazuje wprost powołanie specjalnych szkół i ośrodków kształcących muzyków nie tylko pod względem wirtuozowskim, lecz także metodycznym i liturgicznym. Dobry organista to osoba znająca się nie tylko na nutach, ale także na strukturze Mszy św., nabożeństwach, śpiewie i łacinie, a także na Dokumentach. W Szczecinie funkcjonuje Studium Organistowskie powstałe dzięki inicjatywie Ośrodka Muzyki Liturgicznej i Stowarzyszeniu „Pro Musica Sacra”. Kształci ono organistów tak początkujących i zawansowanych w teorii jak i praktyce.

Co do repertuaru pieśni z całą mocą należy podkreślić rangę tych zawartych w śpiewnikach posiadających imprimatur. Będą to przede wszystkim: Śpiewnik Liturgiczny (z KUL) oraz Śpiewnik Kościelny ks. Jana Siedleckiego. Negatywnie należy ocenić eliminowanie z użytku liturgicznego muzyki tradycyjnej i na zastępowaniu ich innymi nowatorskimi formami. Przejawem takiego trendu jest zmierzanie do prostoty, co często przeradza się w prostactwo. Infantylizacja przyczynia się do wielu zaniedbań i co raz mniej aktywnego udziału w Liturgii, albo też wtłaczanie w jej ramy śpiewów zgoła niestosownych i często niosących niezgodności teologiczne w swej treści.

Rzeczą również bezsprzeczną według Kościoła jest obecność organów piszczałkowych. W konstytucji czytamy: W Kościele łacińskim należy mieć w wielkim poszanowaniu organy piszczałkowe jako tradycyjny instrument muzyczny, którego brzmienie ceremoniom kościelnym dodaje majestatu, a umysły wiernych podnosi do Boga i spraw niebieskich. Każda wspólnota parafialna powinna zatem zatroszczyć się o „instrument żywy” a nie jego elektroniczny odpowiednik. Dokumenty wspominają także o instrumentach, które w użytku liturgicznym są zakazane. Dopuszczanie ich do Mszy św. powinno być traktowane co najmniej jako nadużycie.

Sprawy, które jedynie pobieżnie nakreślam są zarysem głębokiej problematyki tematu muzyki w kościele. Z pewnością muzyka nie jest tylko dodatkiem na Mszy św. a stanowi jej nierozerwalną część. Wszystko zatem, co wykonujemy podczas Mszy św. powinno mieć uzasadnienie w Nauce Kościoła. Zapraszam zatem do czytania Dokumentów Kościoła Katolickiego i nieustanne pogłębianie jego mądrości, gdyż, jak mówi porzekadło, biznes nigdy nie dba o ochronę świętości.

Emil Michorzewski

źródło: miesięcznik ekumeniczny „Prosto z mostu” (maj 2016)