Aspekt kerygmatyczny muzyki liturgicznej
Źródło: „Anamnesis” 50 (2007), s. 96
W myśl definicji encyklopedycznej przez kerygmat należy rozumieć ewangelizację dokonującą się poprzez propagowanie słowa Bożego oraz przykład zgodnego z nim postępowania. Przekazywanie słowa Bożego dokonuje się środkami, jakimi dysponuje i rozporządza Kościół. Przedmiotem kerygmatu jest osoba Jezusa Chrystusa. Owo głoszenie Chrystusa dokonuje się w sposób szczególny podczas każdej liturgii, która składa się nie tylko ze słów, ale także towarzyszy jej cały szereg znaków. W związku z tym konieczną rzeczą jest wydobycie ze skarbca liturgii tych gestów, które wyrażają określone postawy życia chrześcijańskiego. Kerygmat musi nawiązywać do wydarzenia dokonanego przez Boga w Jezusie i przez Jezusa.
Do znaków pełniących funkcję kerygmatyczną należy zaliczyć także muzykę liturgiczną. Posiada ona bowiem możność wypowiedzenia tego, co „Najgłębsze, Najwyższe i Najpiękniejsze”. Dlatego trzeba o niej mówić w kontekście „Wielkiej Tajemnicy naszej wiary”. Jawi się ona jako najbardziej integralny środek ekspresji do przepowiadania Tajemnicy Chrystusa, jest „kluczem” do otwierania skarbu Objawienia. Jest jednocześnie skutecznym sposobem mogącym uczynić wiarę i pobożność ludzi bardziej żywą. Sobór Watykański II czyniąc muzykę integralnym elementem liturgii, podkreślił w ten sposób, że śpiew liturgiczny jest ściśle złączony ze słowem Bożym, jest jego sługą. Stoi na usługach Kościoła głoszącego chwałę Boga. Liturgia jest bowiem źródłem wiary, w której muzykę należy traktować jako język wiary, pomagający przyjąć i zrozumieć tajemnicę Boga. Śpiew pomaga wydobyć ukryte wartości słowa Bożego, uwalnia przesłanie biblijnego tekstu. Muzyka i słowo jawią się bowiem jako dwie wzajemnie poszukujące się, uzupełniające i wzbogacające rzeczywistości. Z tej też racji, kiedy chcemy wyrazić jakąś ważną prawdę, wzywamy na pomoc muzykę. Nie tylko wzmacnia ona usłyszane słowo, ale powoduje, że łatwiej je zachowujemy w naszej świadomości. Motywację takiego rozumowania można znaleźć także na kartach Biblii, m. in. pisze o tym w swoich listach św. Paweł. W Liście do Kolosan czytamy: „Słowo Chrystusa niech w was przebywa z całym swym bogactwem (…), pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach” (Kol 3,16). Jeszcze bardziej przekonywujący zapis odnajdujemy w Liście do Efezjan: „…napełniajcie się Duchem, przemawiając do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana w waszych sercach” (Ef 5,18-19). Warto w tym miejscu podkreślić, że psalmy i hymny zostały pomyślane właśnie jako utwory śpiewane, a nie mówione. Ich autorzy w sposób świadomy sięgnęli po muzyczne formy wyrazu. Dobitnie potwierdza to Ogólne Wprowadzenie do Liturgii Godzin, w którym znajdujemy następujące stwierdzenie: „Psalmy nie są przeznaczone do czytania, nie są też modlitwami pisanymi prozą, lecz utworami poetyckimi i pieśniami uwielbienia. Jeżeli więc niekiedy mogły być używane w formie czytań, to jednak słusznie, z uwagi na ich rodzaj literacki, nazywają się po hebrajsku tehilim, pieśni uwielbienia, a po grecku psalmoi, czyli pieśni wykonywane przy dźwięku harfy” (n. 103). Przywołany dokument jawi się jako dodatkowe potwierdzenie słów św. Pawła, że śpiew należy do istotnych czynników budowania wiary. Zdaniem W. Kurzschenkel’a „kiedy chrześcijanie chcą śpiewać Panu, czują się zmuszeni do tego, żeby śpiewać sobie nawzajem i w ten sposób uskuteczniać jedność w jednym Duchu”.
Według liturgisty J. Nowaka, dzięki śpiewom w liturgii zaznacza się ich potrójny charakter:
- pneumatohagijny – oznacza, iż sama inspiracja muzyczna odnajduje się w rzeczywistości Ducha Bożego. Poprzez wykonywanie śpiewu w zgromadzeniu liturgicznym dokonuje się „wzajemne przekazywanie Ducha pomiędzy członkami wspólnoty i dzięki temu każdy wierny może być napełniony Duchem”.
- pneumatoforyczny – polega na dostrzeżeniu w śpiewie działania Ducha Świętego: „Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami” (Rz 8,26).
- pneumatohagijnoforyczny – stanowiący o naturze wydarzenia celebracji liturgicznej. Wierny poprzez swój śpiew pomaga innym obecnym w zgromadzeniu liturgicznym w pogłębianiu wiary.
Opolski muzykolog, J. Waloszek, jako jedną z teologicznych kwalifikacji muzyki sugeruje jej zdolność zawierania przymierza ze słowem: Muzyka sprzężona ze słowem w formach wokalnych i wokalno-instrumentalnych swoiście przewartościowuje słowo, wynosi ekspresję słowną z poziomu czystej racjonalności na poziom emocjonalności, woli, intuicji, poziom przedrozumowy i ponadrozumowy. Dzięki muzyce słowa nabierają nowej mocy – stają się orędziem. Muzyka, asystująca liturgicznej „inkarnacji” Słowa podkreśla z jednej strony „w-cielenie Słowa”, a z drugiej „w-słowienie ciała”. Niejednokrotne wyśpiewywanie słów, zamiast ich recytowania, wskazuje, że przedmiot śpiewu wykracza poza granice ludzkiej mowy. Tam bowiem, gdzie słowu towarzyszy śpiew, chodzi o coś znacznie więcej, aniżeli tylko o zrozumienie znaczenia poszczególnych słów. Dzięki słowu śpiewanemu „nie tylko obudzone zostają (…) uczucia, nastrój, wola, zmysły, wyobraźnia, ale również jakaś pierwotna komunia z rzeczami, harmonia z porządkiem bytu”. Jakkolwiek muzyka pełni niezwykle ważną rolę w przekazie słowa Bożego, musi jednak uznać swoją bezsilność wobec prawdy Objawienia. Nie jest ona bowiem zdolna, pomimo że pozwala lepiej wyrazić i odczuć jej wartość, do wypowiedzenia całej nadprzyrodzonej rzeczywistości.
Funkcję kerygmatyczną spełnia także muzyka czysto instrumentalna. Jakkolwiek muzyka liturgiczna powinna w swoim charakterze odpowiadać wymaganiom wielkich tekstów liturgicznych (Kyrie, Gloria, Credo, Sanctus, Agnus Dei), to jednak nie oznacza to, że musi być ona wyłącznie muzyką połączoną z tekstem. Już bowiem w wewnętrznym ukierunkowaniu tych tekstów poszukuje ona wskazówek dla własnej wypowiedzi.
Doniosłość muzyki czysto instrumentalnej podkreśla również instrukcja Musicam Sacram: Gra na organach czy innym uznanym instrumencie dopuszczalna jest we Mszy śpiewanej i czytanej jako akompaniament podczas śpiewu zespołu i ludu. Gra solowa możliwa jest jedynie na początku, zanim kapłan przyjdzie do ołtarza, na ofiarowanie, podczas Komunii i na końcu Mszy świętej. Tej samej zasady, stosując ją analogicznie, można się trzymać przy innych nabożeństwach (n. 65). Z tego zapisu niedwuznacznie wynika, iż prawo liturgiczne zalegalizowało muzykę instrumentalną podczas obrzędów.
Konkludując rozważania na temat kerygmatycznej funkcji muzyki w liturgii należy stwierdzić, że pomiędzy muzyką a liturgią zachodzi bardzo ścisły związek. Muzyka stanowi bowiem pożądany, a nawet niezastąpiony środek do podkreślenia eschatologicznego wymiaru chrześcijańskiego orędzia. Tam, gdzie wszystko odbywa się przy pomocy zwyczajnej recytacji i rozmowy, można ulec wrażeniu, że „chrześcijanom zabrakło wiary w absolutną nadzwyczajność, w boskość, w bezwzględną moc wiążącą tego, w czym uczestniczą”. Funkcja kerygmatyczna może zostać spełniona tylko wtedy, kiedy słowo rzeczywiście dotrze do słuchających w jak najdoskonalszej postaci, kiedy wierni usłyszą je i zrozumieją jego przekaz. Kerygmatyczna funkcja muzyki sakralnej nie przeciwstawia się chrześcijańskiej liturgii, ale przedstawia konieczną formę wyrazu wiary we wszechogarniającą Chwałę Chrystusa. Liturgia kościelna stoi przed pilnym zadaniem, odkrycia i dopuszczenia do głosu, ukrytej w kosmosie, chwały Bożej. Muzyka, spełniająca w liturgii także zadanie przepowiadania chrześcijańskiego orędzia, jawi się zatem jako narzędzie do ukazania treści transcendentnych. Oznacza to, że muzyka współtworząca liturgię jest narzędziem przekazywania wiary. Ciągle trzeba o tym pamiętać troszcząc się o piękno muzyki podczas sprawowania liturgii w naszych kościołach.
Ks. dr hab. Piotr Wiśniewski
UKSW, Warszawa