Co śpiewać na Mszy?

Organiści wypełniając swoje zadania w naszych parafiach, niejednokrotnie przeżywają trudności związane z wyborem odpowiednich pieśni. Napięcie pojawiające się między upodobaniami wiernych a wymaganiami liturgii jest ogromne. Można je porównać do przepaści między marzeniami a rzeczywistością.

Chcąc bardziej wejść w istotę zagadnienia, trzeba na początku przyswoić sobie kilka podstawowych zasad, które Kościół wypracował na przestrzeni XX wieków istnienia.

W czasach apostolskich wspólnoty gromadziły się na modlitwach oraz na sprawowaniu Eucharystii. System ten przeszedł do Rzymu, gdzie w epoce kościołów stacyjnych wierni czuwali na modlitwie, czekając na przybycie biskupa, który sprawował Mszę św. dla wszystkich wiernych.

W ten to sposób już pierwsze wieki istnienia chrześcijaństwa wyznaczyły dwa rodzaje zgromadzeń: liturgiczne – do sprawowania Eucharystii oraz innych sakramentów i paraliturgiczne – dla różnych form modlitwy. W dalszym okresie czasu te dwa typy były podtrzymane, zawsze z wyraźną charakterystyką. Pierwszy rodzaj był dla Kościoła istotny tak pod względem ważkości uczestnictwa wiernych, jak i zainteresowania w wymiarze techniczno-rytualnym, natomiast drugie miejsce zajmowały nabożeństwa paraliturgiczne.

Zgromadzenia liturgiczne

Dbałość o ryt Mszy św. towarzyszyła Kościołowi od początku, a gwarantowała ją sukcesja apostolska. Pierwsza istotna reforma rytu odbyła się za czasów papieża Grzegorza I (Wielkiego, przełom VI i VII wieku), który ujednolicił liturgię, przepisując takie same teksty dla wszystkich wspólnot. W tym czasie powstał również, a właściwie ustabilizował się, repertuar śpiewów, które zaczęły obowiązywać pod względem melodycznym. I od tego czasu przez kolejne trzynaście wieków będą one obowiązywały podczas każdej sprawowanej Eucharystii.

Kolejną i zdecydowaną reformę rytu dał sobór trydencki, który odnowił kalendarz liturgiczny oraz ubogacił liturgię w gesty, nadając jej dostojniejszy charakter. Sobór Watykański II zreformował liturgię Mszy św. w kierunku uczestnictwa wspólnoty w Wieczerzy Pańskiej. Nowością natomiast było umożliwienie wprowadzenia do liturgii języków narodowych, w tym także śpiewów.

Pomimo wszelkich wprowadzanych reform, jakakolwiek zmiana w liturgii Mszy św. zawsze była, jest i będzie głęboko przemyślana, tzn. tak że wybrane teksty tworzą integralną całość, jedynie do nich komponowano muzykę, co w efekcie doprowadziło do powstania muzyki liturgicznej – śpiewu gregoriańskiego, który Kościół przez piętnaście wieków uważa za „swój własny śpiew”.

Ostatnia reforma Soboru Watykańskiego II umożliwia wprowadzenie śpiewów w językach narodowych, ale tak naprawdę oprócz tego wskazania Kościół, jak do tej pory, nie wydał żadnego dokumentu czy instrukcji dotyczących charakterystyki śpiewów stosowanych w liturgii, jak je komponować, w jakim stylu, w jakich formach itd. W praktyce odpowiedzialność ta spoczywa na lokalnych Konferencjach Episkopatów, które decydują o dopuszczeniu ich do użytku w liturgii.

Zgromadzenia paraliturgiczne

Drugą formą zgromadzeń są obrzędy paraliturgiczne. Na przestrzeni XX wieków mamy ogromną liczbę tego typu spotkań. Jednym z pierwszych były wspominane modlitwy wiernych czekających na przybycie biskupa Rzymu. Zgromadzeni modlili się, śpiewając psalmy, hymny – dało to początek Liturgii Godzin.

Trzeba powiedzieć, że również sami wierni szukali swoich dróg modlitwy, kultu. W taki to sposób narodziły się zgromadzenia paraliturgiczne. Cześć, jaką wierni otaczali Maryję, przyczyniła się do powstania różnego rodzaju nabożeństw do Niej, tzw. nabożeństwo majowe, różańcowe, Godzinki, procesje maryjne. Kult eucharystyczny dał początek procesjom i adoracjom. Popularnie nazywane „nowenny” to najczęściej nabożeństwa ku czci świętych. Zgromadzenia paraliturgiczne związane z okresem liturgicznym to np. nasze polskie Gorzkie żale, Droga Krzyżowa czy powstałe w ostatnich latach na zachodzie Europy Droga Matki czy Droga Światła. Swoistym rodzajem spotkań paraliturgicznych są też pielgrzymki czy nawet niektóre spotkania w ramach grup duszpasterskich.

Tym wszystkim paraliturgiom towarzyszy muzyka. Och, czego się tam nie śpiewa. Ale trzeba przyznać, że doskonale oddaje ona ich ducha i klimat. Tak, jak potrzeba uczestnictwa w zgromadzeniach paraliturgicznych rodzi się w ludziach spontanicznie, tak samo dzieje się z muzyką. Z pobożności pisane są teksty oraz muzyka, często zbytnio bez zwracania uwagi na poprawność teologiczną, zasady muzyki czy też funkcjonalność. Dopiero po upływie pewnego czasu Kościół nadaje tym zgromadzeniom porządek rytualno-teologiczno-muzyczny.

Różne zgromadzenia – różne cele

Z powyższego rysu historycznego jasno widać, że Kościół wyraźnie odróżniał zgromadzenia liturgiczne, przywiązując do nich większą wagę i dbałość od paraliturgicznych, powstałych jakby z duchowej potrzeby chwili. Każda Msza św. pomaga nam odkrywać coraz to nowe treści. Każda ma inny temat, niesie dla wiernych inne treści, co trudno powiedzieć np. o nabożeństwach majowych, których celem jest odmówienie Litanii Loretańskiej.

Do czasu Soboru Watykańskiego II Msze św. były odprawiane wyłącznie w godzinach porannych. Natomiast popołudniami były organizowane różnego rodzaju spotkania paraliturgiczne. W liturgii Mszy św. śpiewy były ściśle określone: tekst biblijny, którego treść była ściśle zharmonizowana z tematem danej liturgii, był w języku łacińskim, melodie pod względem kompozycyjnym były na najwyższym poziomie artystycznym, a formy czyniły utwory funkcjonalnymi.

Nie można tego powiedzieć o muzyce towarzyszącej zgromadzeniom paraliturgicznym. Często treści bywają tutaj sprowadzone do przekazu prostych prawd, niejednokrotnie na pograniczu ortodoksyjności wiary, często stosowano język ludowy czy wręcz dialekt. Melodie były na tyle łatwe, że wierni moli je bez trudu przyswoić. Mechanizm tworzenia tych kompozycji był prosty. Gdy rodził się kult i ruch eucharystyczny, organizowano procesje, adoracje i należało przygotować odpowiednie śpiewy. Gdy Kościół ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi, komponowano pieśni maryjne itd.

Te dwa „światy” liturgiczny i paraliturgiczny nigdy nie były mieszane, ale za to z całą pewnością uzupełniały się, dając wiernym pełną gamę możliwości formowania duchowości i umacniania wiary. Niektórzy starsi poznaniacy pamiętają jeszcze, że istniejące od XVII wieków nabożeństwo Gorzkich żali, w poznańskiej bazylice archikatedralnej odprawiano dopiero w latach powojennych. Ze względu na ich „ludowość” odprawiano je w kościele filialnym pw. św. Małgorzaty.

Śpiew po Soborze

Zupełnie nieoczekiwany efekt przyniosła reforma Soboru Watykańskiego II, która umożliwiła wprowadzenie do liturgii śpiewów w językach narodowych. W praktyce okazało się, że wyeliminowano śpiew gregoriański na rzecz pieśni w językach narodowych. Szybko znalazły one miejsce w liturgii Mszy św., bo przecież istniały od dawna, tyle że w zupełnie innym środowisku, pełniąc inną funkcję. Kościołom poszczególnych krajów łatwiej było wykorzystać istniejący repertuar, niż sporządzać nowy, który notabene nie bardzo wiedziano (i wiadomo do dzisiaj) jak tworzyć. W taki sposób muzyka zgromadzeń paraliturigcznych zakorzeniła się w liturgii Mszy św. Zjawisko to dotyczyło nie tylko Polski, ale również Kościołów francuskiego, włoskiego i innych.

Prawdą jest, że śpiewy nabożeństw paraliturgicznych były wykonywane podczas Liturgii trydenckiej. W tym rycie kapłan sprawował Najświętszą Ofiarę, natomiast lud uczestniczył w niej biernie, wypełniając sobie czas: słuchaniem chóru lub scholi, prywatną modlitwą albo – właśnie – śpiewaniem pieśni (teoretycznie jakiejkolwiek, ponieważ nie było to ściśle określone). To, co czynił lud, nie miało wpływu ani odniesienia do liturgii. Jeśli w liturgii nie uczestniczyła schola lub chór, kapłan był zobowiązany do odczytania tekstów antyfon na wejście, na przygotowanie darów czy na Komunię.

Sytuacja zmieniła się radykalnie podczas Soboru Watykańskiego II. W rycie posoborowym lud uczestniczy czynnie w całej liturgii, natomiast śpiew konstytuuje autonomicznie liturgię albo jej towarzyszy. Aspekt funkcjonalności muzyki w liturgii jest istotny, ale ważniejszym jest kryterium doboru repertuaru, który koniecznie musi być harmonijnie powiązany z treścią całej liturgii. Dlatego podczas Mszy św. nie można śpiewać tego, co się chce czy potrafi i do tego jeszcze w dowolnie wybranych momentach.

Jakie śpiewy w liturgii? 

Trzeba jasno powiedzieć, że liturgia Mszy św. w okresie Bożego Narodzenia nie może być okazją do pośpiewania kolęd, ponieważ w większości wyrażają infantylne treści tego okresu liturgicznego, a nie tajemnicę Wcielenia Syna Bożego. Tak samo Msze św. w maju nie mogą być okazją do śpiewania pieśni maryjnych. Kolędy, pastorałki niech będą śpiewane w innych okolicznościach: w domach, w kościołach poza liturgią, zgodnie ze swoim przeznaczeniem. To samo dotyczy pieśni maryjnych, których miejsce jest podczas nabożeństw związanych z kultem Matki Bożej.

Rzeczywistość naszych świątyń okazuje się jednak zupełnie inna ze względu na hołubienie przyzwyczajeń oraz niską świadomość liturgiczno-muzyczną. Jakież zdziwienie z oburzeniem na twarzach wiernych wywołuje pieśń „Archanioł Boży Gabryjel” zaintonowana podczas Mszy św. w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, przypadającą 25 marca. Okazuje się, że można tę „adwentową” pieśń wykonać, ponieważ jej treść odpowiada tajemnicy obchodzonej uroczystości.

Możemy przeanalizować istniejący repertuar pieśni i okaże się, że jedynie niewielki procent tych kompozycji nadaje się do liturgii. I tutaj otwiera się pole dla kompozytorów i twórców muzyki kościelnej. Ale zanim będziemy mieli do dyspozycji prawdziwy liturgiczny repertuar śpiewów, do tego czasu istotne jest, abyśmy mieli świadomość, czym jest liturgia, a czym nabożeństwo paraliturgiczne. Tam, gdzie uda się odpowiednio dobrać repertuar na Mszę św., należy to uczynić; gdzie nie ma takiej możliwości, należy stosować dotychczasowe reguły, wykorzystując własną wiedzę liturgiczno-muzyczną.

Nie tylko treści

Do tej pory rozważania dotyczyły zasadniczo tekstów, których celem jest przekazywanie treści duchowych oraz prawd wiary podczas Mszy św. Kolejną i o wiele trudniejszą kwestią jest sposób muzycznego opracowania tych tekstów; chodzi tu o melodie sakralne, liturgiczne. A idąc jeszcze dalej – kolejnym problemem byłoby postawienie pytań o formy liturgiczno-muzyczne. Ale te kwestie pozostawmy odpowiedzialnym za muzykę liturgiczną w Kościele.

Ze swej strony starajmy się bardziej rozumieć liturgię, jej znaczenie, treść, piękno. A że muzyka jest jej integralną częścią, niech koreluje z treściami oraz czynnościami liturgicznymi. Natomiast to, czego nie można wykonać w czasie liturgii, niech znajdzie miejsce poza nią; takich okazji nie brakuje.

Ks. dr Mariusz Białkowski

źrodło: Przewodnik Katolicki nr 48 (2008)